niedziela, 22 maja 2016

NOWA RUDA - KOŚCIÓŁ ŚW. ANNY


MATKA 
ZADŻUMIONYCH

ich patronka - Święta Anna.
Wiedzieliście ? ja do tej pory nie miałam pojęcia.
Siedzę właśnie, jak ta mrówa, nad nowym projektem renowacji niewielkiego kościoła w Nowej Rudzie.
Góry Sowie, pasmo Wzgórz Włodzickich, jeden ze szczytów, górujący nad Nową Rudą - Góra Świętej Anny. Na niej przedmiot mojej pracy kościół a właściwie to kaplica poświęcona tej właśnie Świętej.



Schowana wśród drzew.
Prawie na samym szczycie, wyżej już tylko kamienna wieża widokowa.

Do kaplicy prowadzą drogi i dróżki przy których niegdyś mnóstwo było kapliczek, tak zwanych "kapliczek dżumowych". Tworzyły pątniczy szlak.
Zbudowano je jako wotum dla Świętej. Budowali uratowanych od zarazy, która w 1680 roku uśmierciła prawie tysiąc mieszkańców Nowej Rudy.
Kapliczki "dżumowe" nie przetrwały do naszych czasów. Istniały jeszcze po wojnie ale zostały zdewastowane i powoli popadły w ruinę.




Pierwszą,  drewnianą kaplicę wzniesiono w tym miejscu prawdopodobnie w roku 1515 roku. Umieszczono w niej obraz Świętej Anny Samotrzeciej.
Obraz i kapliczkę otoczono czcią, stały się one miejscem kultu tej Świętej
Ale przyszła reformacja, kaplicę zaniedbano i zapomniano do tego stopnia, że koło 1600 roku zawaliła się.
Obok sterty połamanych belek na drzewie umieszczono obraz Świętej Anny. I tak trwało aż do roku 1644, kiedy to, na polecenie właściciela dóbr noworudzkich Bernharda II von Stillfrieda, wybudowano nową kaplicę, tym razem murowaną.

Ta właśnie  kaplica przetrwała do naszych czasów. Jest ona jedną z pierwszych barokowych kaplic górskich zbudowanych na terenie ówczesnego Hrabstwa Kłodzkiego.
W  latach 1662 -1665 do kaplicy dobudowano pustelnię.
Znacznie później, bo  w 1903 roku pustelnię powiększono o niewielkie pomieszczenie. Kaplica kilkakrotnie była remontowana, pierwszy raz w 1770 roku, następne remonty przeprowadzano w dziewiętnastym wieku.





.
Kaplicę zbudowano na bardzo ciekawym rzucie.
Jedni twierdzą, że sama kaplica to trójliść
inni przychylają się do tezy, że to ośmiobok (?) z półkoliście zamkniętym prezbiterium. Mnie tam rzut kaplicy, razem z pustelnią, przypomina ozdobny klucz. Nic na to nie poradzę.
Dach kaplicy wysoki, kombinowany.
Półstożkowy, dwuspadowy, trójpołaciowy, ożywiony sygnaturką.




Pokrycie dachu w tej chwili paskudnymi arkuszami blachy ocynkowanej.
Pierwotnie dach kryty był gontem drewnianym a później później łupkiem. To dla mnie ważne wiadomości bo w projekcie zajmujemy się renowacją nie tylko więźby dachowej ale również pokrycia dachu.
Będziemy starali się przywrócić nie tyle drewniany gont, co właśnie ten trochę późniejszy łupek.




Na wieżyczce a właściwie sygnaturce, widać mały dzwon.
Ciekawe - co też znajduje się w złoconej, repusowanej kuli ?

Do wnętrza kaplicy wchodzi się przez pięknie sklepiony podcień.
Ten właśnie podcień stał się sprawcą wstrzymania prac projektowych. Kiedy w zeszłym roku przystąpiliśmy do inwentaryzacji obiektu zaczęłam bacznie przyglądać się tynkom. Wypatrzyłam "pechowo" że pod wtórnymi nawarstwieniami wypraw, w miejscach, gdzie poodpadały, pokazuje się jakaś warstwa kolorystyczna. Na tynkach sklepień, w polach sklepiennych i na gurtach, zauważyłam wyraźne błękity i mniej wyraźne czerwienie a ponieważ wewnątrz obiektu są piękne polichromie to od razu zaświeciła mi się czerwona lampka.  Powiedziałam inwestorowi, że czeka go niestety bardzo "bolesna" czyli kosztowna operacja - wykonanie badań stratygraficznych.
Projekt na etapie inwentaryzacji został zawieszony. Teraz okazuje się, że konserwatorzy kończą badania. Na dniach dostanę wyniki a że projekt potrzebny na wczoraj więc tera ślęczę i przygotowuję tak, by dwa dni po wprowadzeniu wyników oddać . Ufff - teraz to się spieszę.




Z podcienia wchodzimy do kruchty.
Dwukondygnacyjna kruchta posiada na piętrze przepiękną emporą muzyczną, inaczej mówiąc - chór.
Nie zajmuję się wnętrzem kaplicy. To praca dla specjalistów konserwatorów. Wystrój wnętrza kaplicy dosyć bogaty. W prezbiterium ołtarz główny z dwiema kolumnami korynckimi z 1760 roku. Obok ołtarza barokowa ambona. Prezbiterium od reszty kaplicy oddziela kamienna balustrada z 1744 roku. Przed prezbiterium znajdują się dwa neogotyckie ołtarze z 1882 roku.

Mnie interesują ściany zewnętrzne i dach.
Ściany zewnętrzne kościoła  wzniesiono z kamienia i cegły.  W całości otynkowano. Strach mówić w jakim stanie znajdują się teraz.
Obraz nędzy i rozpaczy.





.
Na elewacjach kaplicy zachował się
skromny wystrój architektoniczny w postaci pionowych lizen i rozbudowanego gzymsu okapowego. Na zdjęciu widać właśnie ten gzyms. Wykonany z czerwonego, noworudzkiego piaskowca. Niestety widać jak bardzo skorodowany jest kamień.






.
W zbliżeniu można ocenić kolor pierwszej warstwy tynku - to jasny ugier.
Otwory okienne i drzwiowe kaplicy, w większości, ujęte są w proste obramienia, wykonane z czerwonego, noworudzkiego piaskowca. Cechą charakterystyczną są tak zwane "uszaki" .





.
O - uszak to takie coś, co znajduje się na rogach obramienia drzwi.
Na opaskach okiennych wyraźnie widać, jak dołem, spod buraczanej, farby wygląda piękny czerwony piaskowiec. Z takiego piaskowca wykonany jest też cokół i stopnie wejściowe. Czerwone piaskowce są bardzo charakterystyczne dla noworudzkich obiektów, w końcu tu piaskowce te się wydobywa.




Tynki elewacji w dużym stopniu są tynkami pierwotnymi, barokowymi,
z późniejszymi nawarstwieniami powłok malarskich.
Na zdjęciu ten ponakłuwany charakterystycznie to właśnie tynk barokowy. Tynki w większości zachowane w złym stanie technicznym; zawilgocone, skorodowane, miejscami odspajają się od podłoża. W partiach cokołowych, szczególnie nad piaskowcem, występują koszmarne wysolenia.
Staram się jak mogę by maksymalnie dużo z tych tynków zachować. Dzisiaj piszę właśnie program renowacji .

A teraz wchodzimy wyżej.



Drewniana, barokowa, kręta klatka schodowa.
Prowadzi na poddasze. A tam piękna barokowa, drewniana więźba. Można podziwiać starą konstrukcję, można też, drabiną, dostać się do wnętrza sygnaturki.
To znaczy - kto może, ten może.





.
Prawie wszystkie elementy więźby były widoczne. W związku z tym nasze badania pozwoliły ustalić, że cała więźba dachowa porażona jest przez techniczne czynniki korozji drewna - znaczy licho majstrowało !!! Zróżnicowany jest tylko stopień porażenia. Niektóre elementy więźby dachowej zostały bardzo przeżarte. Inne da się uratować lub odpowiednio wzmocnić.




.
To przekrój przez fragment więżby, tuż nad prezbiterium
Zdjęcie poniżej pokazuje ten właśnie fragment. Widać dobrze kawałek ceglanego sklepienia.




.
Elementy więźby wydają się zdrowe ale wewnątrz, pod pozornie dobrą powierzchnią drewna, można napotkać całe siedliska chodników larwalnych z zawartością wydzielin larw owada spuszczela w postaci mączki drzewnej. A na domiar złego w miejscach narażonych na zawilgocenie spowodowane nieszczelnością pokrycia dachowego, występuje korozja biologicznej. Czyli jak nie urok to przemarsz wojsk.
Nie ma lekko

Więźba jak więźba ale stropy !!!
Stropy drewniane pustelni przedstawiają opłakany stan.
Widać, że kropla znacznie szybciej drąży drewniane bele niż skałę.




Strach stanąć pod  czymś takim.
Tupniesz w podłogę i strop na głowie może wylądować.



.
Proszę, jak pięknie wyrosły sobie grzyby !
No wprost cud miód ultramaryna, a właściwie huba.

Wkrótce projekt zabezpieczeń i renowacji dachu a także renowacji elewacji będzie gotowy.
Moja w tym głowa.
Może kolorystyka będzie wyglądała tak, to bardzo prawdopodobny wariant.  A może badania przyniosą niespodziankę ?. W przyszłym tygodniu będzie wiadomo.
To jest wstępny projekt , kolory "w charakterze epoki"





.
Zobaczymy co na to inwestor i konserwator ale pokusiłam się o miedziane pokrycie hełmu sygnaturki. Na starych sztychach miał kolor zielony więc chyba była to miedź.

Wkrótce pewnie ekipa ruszy do prac budowlanych.
Czas po temu najwyższy !
Może jak skończą się prace to miejsce ożyje.
Na ikonografii z 1805 roku widać święto Patronki. Co roku, 26 lipca odbywały się tu odpusty a ludzie tłumnie ściągali z całej okolicy.




Może , jak niegdyś stanie się miejscem kultu i pielgrzymek.
Może ktoś pomyśli o odtworzeniu pątniczego szlaku.

Może ... wszystko jest przed nami
a ja mocno trzymam kciuki żeby się udało
To cudne miejsce warte jest przypomnienia


*




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz