sobota, 23 lipca 2016

DOMANÓW, KOŚCIÓŁ


KTO ZNA ?

mało kto. Też do niedawna nie znałam.
Urokliwa wioska przycupnęła u stóp gór. Okolica cudowna, to Przełęcz Domanowska na styku Sudetów Wałbrzyskich i Gór Kaczawskich.


.
Kiedyś, przed wojną, był tu nawet wiatrak.


.
Odludzie. A na tym odludziu maleńki, prościutki, kościółek,
z  tych, co to jak się je raz zobaczy, to już zawsze chce się tam wracać.




Kościół(ek) filialny pod.wezwaniem Wniebowstąpienia Pańskiego.
Wieś Domanów dawne Tomisławice, parafia Wierzchosławice, gmina Marciszów. Rzut kamieniem do historycznego Bolkowa.



.
Przycupnął sobie  cichutko i czeka ... na co ?  raczej na kogo. A u stóp kościółka śpią spokojnie ci, co go odwiedzali. Nikt nie burzy ich spokoju, bo i kto miałby to robić. Wszędzie daleko.

Pierwotny kościół w tym miejscu powstał prawdopodobnie w XIV wieku.
Teksty źródłowe wzmiankują istnienie kościoła już w 1371 roku.

Obecny Kościół to obiekt renesansowy. Wzniesiono go w drugiej połowie XVI weku a przy wznoszeniu wykorzystano mury starej świątyni. Kościół był potem, w latach 1677 i 1732, dwukrotnie przebudowywany Oczywiście był też remontowany i to wielokrotnie. Do pierwszego remontu upłynęło 20 lat a potem to już kolejno lata: 1877, 1957, 1962 i 1981-1982.




.
Kościół jest obiektem złożonym z trzech segmentów o prostokątnych rzutach. Dwie części (o różnych wysokościach) przykryte oddzielnymi dachami dwuspadowymi o pokryciu ceramiczną dachówką. Część trzecia w formie prostopadłościennej wieży przykryta jest cebulastym hełmem, pokrytym blachą. Hełm założony jest na rzucie ośmioboku.


.
Jak ja lubię takie cebulaste hełmy !!!

Ściany zewnętrzne i wewnętrzne kościoła zbudowane zostały z kamienia i cegły ceramicznej. Więźba dachowa jest drewniana. Tynki zewnętrzne gładkie wapienne i niestety, cementowo-wapienne.
Wnętrze też jest urokliwe. Zachowały się tam resztki pięknej dekoracji sgraffitowej i renesansowy portal do zakrystii. Zachował się też nieco późniejszy, bo barokowy, ołtarz i ambona z XVIII wieku.




Pojechałam tam w chmurny jesienny dzień. Zdjęcie jest kiepskie ale pamiątkowe, bo pierwsze, a pierwsze utrwala na zawsze wrażenia. Zobaczyłam i pomyślałam ojej - biedaczek ! taki samotny i trochę obgryziony. Ale nic to, wszystko jeszcze przed nim !

Najpierw zajęliśmy się dachem. Był w opłakanym stanie.


.
Pokrycie dachówką karpiówką, w koronkę, przedstawiało żałosny widok. Dachówki były zasolone, kruszyły się pod palcami a jeszcze ta zieleń !!! bujała sobie swobodnie do słonka. Pokrycie to żaden problem, daje się wymienić. Dzisiaj mamy prawie identyczne dachówki i jak przed wiekami układamy je podwójnie, w koronkę. Można też pojedynczo, w łuskę , tak jak na karpiu, ale to mniej szczelne pokrycie i rzadko się je stosuje.

Więźba dachowa dwuspadowego dachu drewniana o ciekawej konstrukcji krokwiowo – dwujętkowej. Jętki oparte są na płatwiach (górnej i dojnej) usytuowanych pod osią kalenicy. To rzadkie usytuowanie płatwi, zwykle są dwie płatwie, usytuowane symetrycznie, po bokach.


.
Teraz małe szkolonko.
Co to kalenica to raczej wiadomo, ale na wszelki wypadek: kalenica to sam wierzchołek dachu, linia w której stykają się ze sobą połacie dachowe. Płatew to poziomy element nośny. Opisałam na zdjęciu, żeby było łatwiej. Podobnie jętka. Jętka opiera się na płatwi. Na jętkach opierają się krokwie. Do krokwi przybija si.e łaty a na nich układa dachówki. Z kolei płatwie opierają się na słupach. Słupy stoją na poziomych grubych belkach, zwanych podwalinami. Podwaliny tutaj nie widać, bo ułożona jest na dole, na sklepieniu. Słupy podpierające płatwie usztywnione są w obu kierunkach zastrzałami. Zastrzał to, to skośne drewienko. Co to słup, widać bez opisywania.




A tu widać, jak mój braciszek przypatruje się  pilnie czemuś na samym dole więźby. Na samym dole strychu, na całym obwodzie obiektu, biegną mocowane do ścian bele. Te bele to murłaty (czyli łaty na murze). Dołem, na murłatach, opierają się krokwie. To zawsze newralgiczne miejsca, bo bardzo narażone na zamakanie.Widoczny na zdjęciu mur to kamienna ściana wieży.

A teraz idziemy na wieżę.




.
To znaczy ten idzie, kto może, kto się nie boi, no i kto się hi, hi, zmieści.




Konstrukcja cebulastej kopuły.
Krokwie kopuły są zbijane z desek a właściwie grubych dech. Te deskowe krokwie umieszczone są w narożach ośmiopłaszczyznowej bryły, tak zwanej cebulki. Do krokwi mocowane jest pełne deskowanie. Na deskach blacha, czyli wierzchnie pokrycie hełmu.




.
Dla stateczności konstrukcji krokwie rozparte są poziomymi jętkami i usztywnione skośnymi zastrzałami.

Więźba dachowa nad kościołem i drewniana konstrukcja cebulki zachowały się w bardzo dobrym stanie. W trakcie badań makroskopowych nie stwierdziliśmy śladów porażenia przez biologiczne szkodniki drewna ani korozji biologicznej. Nie stwierdziliśmy też deformacji drewnianych elementów konstrukcyjnych ani znaczących rozluźnień ich połączeń. Występowały wprawdzie miejscowe spękania wzdłuż elementów konstrukcyjnych ale to dla starej więźby zjawisko naturalne.


.
A to dzwon ... raczej może dzwoneczek tyci.
Zardzewiały biedaczek i serce ma zardzewiałe, ojjj !!!

Projekt dachu robiliśmy dwa lata temu. Dzisiaj dach jest już wyremontowany i tak właśnie pięknie się prezentuje.




Oczywiście, jak dawniej, czerwona dachówka karpiówka, układana według dawnego wzoru - podwójnie, w koronkę.
Hełm również ma wymienione pokrycie. Zalecaliśmy wykonanie hełmu z blachy miedzianej. Inwestor wybrał dopuszczoną wariantowo blachę tytanową. Trochę szkoda. Powietrze jest tu tak czyste, że miedź patynuje na zielono, czyli tworzy na powierzchni tlenek miedzi. W miastach teraz , nierzadko, na powierzchni miedzi tworzy się czarny siarczek. Czasami z tego powodu niektórzy sztucznie "postarzają blachę" tworząc od razu zieloną powierzchnię tlenku. Ja tam nie jestem zwolenniczką takich sztucznych metod.


.
Proszę - jaka piękna czerwona koroneczka.
Po zabezpieczeniu dachu przyszedł czas na elewacje
Wczoraj skończyłam projekt renowacji elewacji. Rysunki świeżutkie, prosto z deski, czyli z komputera. Zezwolenie od Konserwatora Zabytków już jest. 


.
Księżyc świeci specjalnie dla Was i oświetla wieżę. Wieża będzie oczywiście w tym samym kolorze, co reszta. Głęboki ciemny ugier. 
Hmmm - a gdyby tak ktoś chciał na romantyczny spacer przy księżycu to, nie powiem, miejsce jak najbardziej.


 .
Projekt gotowy. Pozwolenie na budowę i na prowadzenie prac przy obiekcie zabytkowym też!
Bieg o uratowanie elewacji można zaczynać.


*



piątek, 1 lipca 2016

BAZYLIKA - WIEŻE


GŁOWA DO GÓRY
BO NA GÓRZE CUDA !!!
 

Hełmy wież - różne, strzeliste gotyckie, cebulaste barokowe, hełmy z przeźroczami, hełmy z galeryjkami ... najróżniejsze. Dzisiaj opowiem o wyjątkowo pięknych hełmach, o hełmach krzeszowskiej Bazyliki Łaski Najświętszej Marii Panny. To jedne z piękniejszych, jakie spotkałam.



Fasada Bazyliki

Dwie ogromne wieże, wysokości 71 metrów każda i dwa ogromne hełmy. Każdy z nich ma po 21 merów, a dodatkowo w zwieńczeniu każdego stoi prawie trzymetrowy, złocony ANIOŁ-GENIUSZ. Wyobrażacie to sobie - każdy z tych hełmów ma wysokość 7 piętrowego budynku !!! Z ósmym piętrem na anioła ! W skrócie  perspektywicznym tego nie widać, ale można sobie porównać - to małe, żółte, w dolnym rogu fotografii, to jest budynek Wozowni, o którym niedawno tu pisałam. Wygląda przy wieżach jak niewielkie pudełko zapałek.



Górna część wieży południowej.

Wysokość hełmów lepiej widoczna jest na rysunku poniżej. Po cichu przyznam się, że projekt tej elewacji zajął mi mnóstwo czasu, ślęczałam nad nim całe tygodnie, jak ta pracowita mrówa. A elewacje są cztery. Po wydrukowaniu rysunek miał wielkość stołu. Kolory oczywiście barokowe, mocne i pełne ugry (nazywane przeze mnie jajecznicą) obok stonowane, wapienne biele, pięknie harmonizujące z odcieniem żółtego piaskowca, którego na tej elewacji jest bardzo dużo. Teraz jak patrzę na odnowioną elewację to się uśmiecham - cud jajecznica, całkiem jak na moim rysunku.



Monumentalna fasada, rok powstania 1733.
Jeszcze o niej dokładniej opowiem.


A TERAZ TROCHĘ HISTORII WIEŻ. Początkowo hełmy wykonane były z drewna lipowego, obłożone miedzianą blachą i mieściły wewnątrz relikwie (wspomina o tym kronika klasztoru z roku 1738). W roku 1774 trzeba było oba hełmy usunąć, bo groziły upadkiem. Na ich miejsce wykonano nowe. Jeden z nich, południowy, zachował się do dzisiaj, północny, spłonął. W 1913 roku na wieży północnej wybuchł bardzo groźny pożar. Spowodował go rzemieślnik, naprawiający miedziane pokrycie. Pożaru nie udało się, niestety, opanować – cały hełm tej wieży uległ zniszczeniu.



22.10.1913 rok


 Siedemnaście lat wieża tak stała.
Goło i niewesoło.


Hełm zrekonstruowano dopiero w latach 1929-31. W tedy to zastąpiono dawną, drewnianą konstrukcję więźby, nową więźbą, ale już żelbetową. Na szczycie oczywiście znowu umieszczono złoconego anioła-geniusza, trzymającego Serce Jezusa, zwieńczone Krzyżem. A tak przy okazji : ANIOŁ-GENIUSZ to termin używany zwykle przez historyków sztuki. Jest to postać anioła z atrybutem, będąca uosobieniem czegoś, w tym przypadku uosobieniem miłości Syna do ludzi. Anioł-geniusz to, mniej więcej, coś takiego, jak postać alegoryczna.



Montaż hełmu.

Konstrukcja hełmu w podstawowym układzie jest konstrukcją żelbetową, słupowo-ryglową. Przestrzenie między słupami wypełniają ścianki z cegły dziurawki. Zewnętrzna obudowa jest jednak drewniana, pokryta blachą miedzianą. Zwieńczenie hełmu, powyżej latarni (to, co widać na zdjęciu) ma już konstrukcję całkowicie drewnianą, z dębowymi słupami. Na środkowym słupie wyryto informacje o budowie.




Wiecha na szczycie gotowej konstrukcji.



Hełm pokryty miedzią. Jeszcze brakuje detali
Jest rok 1930


Tyle o wieży północnej. Wieża południowa przetrwała do dziś w pierwotnej, barokowej formie.Warto popatrzeć na fotografie hełmu.


           
To hełm południowy - ten autentyczny, barokowy
zrekonstruowane są tylko liście akantu 


Hełm barokowy, miedziany, zwieńczony złoconą gloriettą. Niesamowite są te odlewane z miedzi ogromne woluty i zdobienia: kampanule, wazony, kwiatony, liście akantu, całe pokrycie jest z miedzi, dzisiaj pięknie spatynowanej na zielono. Hełmy maja wielkie prześwity. Nad prześwitami unoszą się uskrzydlone głowy anielskie. Na szczycie hełmu południowego, złocony anioł-geniusz trzyma w ręce Serce Maryi, przebite mieczem i oplecione różanym wieńcem. Wewnątrz, w sercu, umieszczono niegdyś historię wieży, jest ona tam prawdopodobnie do dzisiaj. Jak wcześniej pisałam, od czasu pożaru, geniusz na wieży północnej trzyma Serce Jezusa zwieńczone Krzyżem.

 
Dwa serca na szczytach wież. Dwa symbole:
miłości Syna do Matki i miłości Syna do ludzi.


.
Na tym zdjęciu wieża nieco poniżej hełmu. Z dołu tego nie widać, więc przypatrzcie się jak przepiękne są tu płaskorzeźby i detale z piaskowca. Dziwna rzecz - na moich zdjęciach ptaki fruwają, a na tych historycznych jakoś nie fruwały ...  Tu chyba bociek rozpostarł skrzydła, na dole jakieś "wronowate".



.
Jeszcze niżej, Na poziomie gzymsu okapowego, wielkiego, kamiennego gzymsu, biegnącego pod dachem, na obwodzie całego kościoła. Gzyms płynną, falistą linią przechodzi od dachu, przez wieże, na fronton Bazyliki. Zawsze podziwiam kamienne gzymsy i precyzję, z jaką zostały wykonane. Co innego gzyms z zaprawy, wykonany w technice narzutu. Muruje się rdzeń, a potem nabiera zaprawę i za pomocą specjalnego szablonu "ciągnie" Tu niczego ciągnąć się nie da, tu jest kamień, do kamienia. A wszystkie kamienie, idealnie dopasowane na dole, muszą idealnie przylegać, po przetransportowaniu na górę. I przylegają, jak widać ! Nawet lepiej, niż idealnie, przylegają.

*

A teraz iiiii - skrzypią drzwi ... a my tup, tup, tup - wchodzimy na wieżę.




.
Takimi to pięknymi, drewnianymi, starymi, kręconymi schodami wchodzi się na poziom empory (balkonu) nad nawą główną. Nad nawą poprzeczną (transeptem) też są empory ale na nie wchodzi się osobnymi klatkami, albo wejściem od strony klasztoru.



.
Wyżej prowadzą już zwykłe schody biegowe, oczywiście też drewniane. Wieża południowa ma nagie stropy drewniane. Konstrukcja nośna dzwonów, wykonana ze stali, stoi bezpośrednio na stropie drewnianym.

Inaczej jest na wieży północnej, tu schody są stalowe. Wieża północna ma częściowo płaskie stropy na belkach stalowych, częściowo żelbetowe. Konstrukcja nośna pod dzwony wykonana jest ze stali.




.
Po drodze na szczyt oczywiście oddech złapać trzeba. Tu pierwszy przystanek. Charakterystyczne owalne okno wieżowe, z widokiem na dziedziniec. Kto lubi barok niech podziwia pięknie wykrojoną deskową balustradę. A kto nie lubi, niech nie podziwia.



HISTORIA DZWONÓW

Gdy płonęła wieża północna ogień nie oszczędził nawet dzwonów. Największy dzwon - Emanuel padł był i niestety rozbił się w drobiazgi.



Tyle z biedaka zostało


Pozostałe dzwony uratowano. Nie wróciły jednak nigdy na swoje miejsce.













.
Patrzcie jakie piękne były, jak misternie zdobione metalową koronką.
Wieża północna doczekała się z czasem zupełnie nowych dzwonów.


.
Przywieziono je pod Bazylikę w styczniu 1935 roku. A potem nastąpiło uroczyste poświęcenie.


.
Stoją rzędem, na przodzie największy i najważniejszy - Emanuel. Piękny jest ten nowy ale mnie stanowczo bardziej podobał się stary.



.
6.01.1935 roku - dzwony, jeden, po drugim, zostają wciągnięte na wieżę.



Było ich 7 i każdy miał nazwę oraz ton.

Od tego czasu niezmiennie daje się słyszeć ich piękny i dźwięczny głos. Na Aniioł Pański, w samo południe albo gdy słońce chyli się za horyzont Emanuel wygrywa melodię, wtóruje mu Benedykt i Jan Baptysta i Józef, i Laurenty i najmniejsze damskie dzwoneczki Katarzyna i Barbara.



.
Na koniec niespodzianka - przydybałam jeden ze starych dzwonów. Niewielki dzwon z łacińską inskrypcją i imieniem słynnego opata Rosy, opata, za czasów którego Krzeszów rozkwitał najpiękniej. Myli się ten, kto myśli, że dzwon przydybałam na jednej z wież. Nic podobnego. Jegomość spoczywa sobie spokojnie na poziomie empory, na parapecie jednego z wielkich okien transeptu (nawy poprzecznej). Nie zobaczycie go jednak, bo wejście na ten fragment balkonu prowadzi z klasztoru ... a klasztor klauzurowy jest. Ja tam byłam, zobaczyłam i ... i zobaczcie też.



*