niedziela, 22 maja 2016

KOŚCIÓŁ SZCZEPANÓW


 MAŁE JEST PIĘKNE

w moim zawodzie mówi się też :
małe jest jadowite.

Niby kościółek mały, niby zapomniany. Maleńka wioska Szczepanów.
Niby nic takiego na pierwszy rzut oka a jak się przypatrzysz uważniej, jak zgłębisz historię , jak dotkiesz, to ... to okazuje się, że większy zabytek od reprezentacyjnego kolosa.

A dlaczego jadowite ?
no bo problemów konserwatorskich i budowlanych z tym czymś więcej czasem niż z ogromnym kościołem.




Popatrzcie na tę przecudną, bardzo starą polichromię.
To żywoty Świętych.

Wierzyć się nie chce, że te perełka ozdabia ścianę małego wiejskiego kościółka. Że fragmenty większej całości "wyłażą" spod warstw wtórnych powłok malarskich, że, mówiąc potocznym językiem zwyczajnie przed wiekami zostały zaciapane. Wystarczy spojrzeć na prawy górny róg zdjęcia. Pod pobiałą widoczne są wyraźne błękity... może to fragment sukni ? Wszystko wyraźnie obrysowane ostrą czarną kreską.

Nie trzeba wycieczki w dalekie kraje.
Takie cudo można zobaczyć w maleńkim kościółku filialnym w Szczepanowie.

Szczepanów to filia kościoła w Strzelcach Świdnickich.
Niewielki kościół parafialny w Strzelcach słynie z jednej z najstarszych i najpiękniejszych w Polsce, gotyckich polichromii
I pomyśleć - 1360 rok.




To właśnie kościół w Strzelcach.
Zdjęcie niezbyt wyraźne ale podziwiać można.
Odnaleźć odniesienia tej polichromii do polichromii w pobliskim Szczepanowie, również.

Ale wracajmy do Szczepanowa.
Do kościoła pod wezwaniem Matki Boskiej Różańcowej.
i do przepięknie wymalowanych żywotów Świętych.




Bardzo realistyczne są te postaci świętych. 
Złotowłosy, siwiuteńki i rudobrody. Klucz, miecz i księga to atrybuty najczęściej spotykane. Rysunek jest wyjątkowy. Podobnie kolorystyka od głębokiej żelazowej czerwieni, przez złociste ugry do błękitów. 

Kościół w Szczepanowie to niewielki kościółek. 
Tak wygląda na planszy kolorystyki obiektu.




Kościół jest bardzo stary. Wybudowano go z kamienia i cegły w czternastym wieku. 
Miał wtedy prezbiterium, sklepione krzyżowo żebrowymi sklepieniami i nawę, przekrytą płaskim, drewnianym stropem. Nie posiadał wieży, być może na dachu znajdowała się niewielka sygnaturka ale tego stwierdzić nie można, bo nie zachowały się materiały.
Więźba dachowa była  nieco inna niż ta, która zachowała się do naszych czasów.

W wieku osiemnastym przebudowano wnętrze nawy. Być może wtedy zamalowano też sklepienia prezbiterium . Nałożono niezbyt grubą warstwę pobiały na pola sklepienne i na żebra. Żebra dodatkowo pokryte zostały ciemno czerwoną farbą. Być może przed zamalowaniem kamień posiadał czerwoną polichromię. Być może zmiany te nastąpiły nieco później, w wieku dziewiętnastym. Wszystko to okaże się w przyszłości, kiedy zostaną wykonane specjalistyczne badania stratygraficzne. Badania wyjaśnią również kiedy zamalowano inskrypcje w pasach polichromii między scenami. Bo to, że były, wyraźnie widać.

W wieku dziewiętnastym przebudowano dach i dobudowano wieżę zachowując istniejący w części nawy, wysoki chór. Okna chóru zachowały swój pierwotny kształt.




Rzut kościoła. W prezbiterium zaznaczyłam czerwoną przerywaną kreską , gdzie występują polichromie.




Głowa do góry. Pod samym zwornikiem Bóg Ojciec w otoczeniu aniołów.




Nieco niżej Boże Narodzenie i Chrystus naucza w świątyni.
To fragment ledwo widoczny. Zdjęcie wyostrzyłam tak, by wyciągnąć kolory. W naturze, przy oświetleniu naturalnym ten fragment, w przeciwieństwie do innych, jest mało widoczny.

Na samym dole polichromii sceny bitewne.
I gotycką wieżę obronną widzimy, i ogień piekielny, i koło i oczywiście wojownika, jak strzały wypuszcza.
Popatrzcie na drzewa. Nigdy nie widziałam polichromii z tak umownie pokazanymi drzewami.



.
To, że przed wiekami zatarto rysunek pobiałą, to jeszcze pół biedy. Pobiała wapienna nie robi bardzo dużej krzywdy. Na sklepieniach pod powłokami pobiały prawdopodobnie odkryją się większe elementy barwne. Kto wie, w jakim stanie skoro kiedyś zdecydowano się zamalować.

Co najbardziej zagraża polichromii?
Popatrzcie na zdjęcie poniżej.




To właśnie jest jedno z większych niebezpieczeństw.
Rysa na całą głębokość muru. Od samego dachu aż po nadproże ostrołucznie sklepionego okna. Nawiasem mówiąc w oknie zachowany przepiękny gotycki kamienny masswerk, wypełniony witrażami.
Wykonaliśmy ekspertyzę stanu technicznego obiektu.
No i główny winowajca został odkryty - to zniszczona więźba dachowa.




Projekt naprawy więźby dachowej. 
PRZEKRÓJ wykonany przez część prezbiterium. Widać grubość gotyckich murów i gotyckie sklepienie krzyżowo-żebrowe.




Gdyby ktoś był ciekawy co, jest co, to fragment więźby pokazałam w zbliżeniu. Taką konstrukcję więźby nazywamy wieszarową.
Widać dokładnie nazwy i przekroje elementów drewnianych. Niedawno opisywałam jak Licho majstruje. Tej więźby wcale nie oszczędziło. Podgryzało, podkopywało i czyniło swoją liszą powinność aż zniszczyło !




Tak wygląda, od góry, gotyckie kamienne sklepienie. 
Widać też fragmenty osiemnastowiecznej więźby: podwalinę, murłaty i fragment wieszara.

Z więźbą mój Braciszek poradził sobie bez trudu, ja z elewacjami też. Za to  z wnętrze mordowałam się okrutnie. Co krok to kaktus albo jeż. Co kawałek coś, na co trzeba niesamowicie uważać. Najbardziej oczywiście na polichromie.

Ta polichromia w przyszłości doczeka się konserwacji.
Kiedy - nie wiadomo. Konserwacja takiego dzieła to operacja bardzo kosztowna. Teraz, przy dostępnych środkach, najważniejsze jest zabezpieczenie przed niszczeniem tego, co się zachowało. I oczywiście taki remont wnętrza by zastosowane techniki w najmniejszym stopniu nie zaszkodziły tej perełce.

A nie mówiłam ! małe jest jadowite !.
Do opracowania projektu renowacji i zabezpieczeń tego "maleństwa" trzeba wiedzy, umiejętności no i cierpliwości o wiele większej niż do projektu renowacji wielkiego kościoła. Trzeba tej wiedzy szukać nie w książkach lecz u specjalistów konserwatorów.
Trzeba na to o wiele więcej czasu, niż by się mogło wydawać.


Nie ma róży bez kolców.
Ale widok takiej róży zostaje pod powiekami na zawsze.
Dotyk jej płatków też.

A kolce ? cóż - tylko raz można się zakłuć.
Następne takie maleństwo ukłuje łagodniej.
Wiedza pozostaje. I doświadczenie.




*
                             z przyjemnością  polecam  Malina M *                                

1 komentarz:

  1. Jak ja lubię takie perełki! Sam cymesik! Dziwne, ze nie tknęły tego działania wojenne. Już Ty wiesz skąd wygrzebać takie ciekawostki. Co nam pokazać, otworzyć nam oczy na historię, na przeszłość.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń